poniedziałek, 30 grudnia 2013

Licencjat


Szanowni Państwo
wracam do tytułu posta, umieszczonego na 10-lecie napisania pracy licencjackiej o praskim Golemie, której inspiracją był czeski film o cesarskim piekarzu.

Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu
Wydział Nauk Społecznych
Kierunek: Kulturoznawstwo

GOLEM GLINA OŻYWIONA

Praca licencjacka napisana pod kierunkiem prof. dr hab. Anny Grzegorczyk

WPROWADZENIE

                  Golem to hebrajskie słowo, które występuje w Biblii w znaczeniu „materia”, czyli coś jeszcze nie ukształtowanego, pozbawionego formy. Od XII wieku jednak imię to występuje w wielu tekstach „jako określenie człekopodobnej postaci stworzonej dzięki stwórczej potencji człowieka”1, powstałej w wyniku „mistycznego rytuału inicjacyjnego, który stanowi dla adepta potwierdzenie jego władzy nad wiedzą tajemną”2. 
Aby w najprostszy sposób odpowiedzieć na pytanie: KIM JEST GOLEM ? (ktoś inny może zapytałby: czym?), posłużę się cytatem, chronologicznie jednym z najpóźniejszych. Autorzy książki, z której pochodzi, porównują nauki przyrodnicze do Golema (wykorzystują jego wyobrażenie), aby w przystępny sposób wyjaśnić czytelnikowi ich funkcjonowanie.  
   „Golem to postać z mitologii żydowskiej, sztuczny człowiek stworzony przez człowieka prawdziwego z gliny i wody, z pomocą zaklęć i czarów. Jest potężny. Codziennie staje się trochę potężniejszy. Będzie spełniał rozkazy, pracował dla ciebie i chronił Cię przed każdym wrogiem. Ale jest także niezdarny i niebezpieczny. Jeśli się wymknie spod kontroli, może nieposkromioną siłą zniszczyć swego pana. Rozmaite legendy nadają postaci Golema różne znaczenia. Czasami Golem oznacza przerażające zło, ale istnieje też tradycja bardziej swojska i w jidysz, języku wschodnioeuropejskich gett, Golem to metaforyczne określenie każdego tępego osiłka, który nie jest świadom ani własnej siły, ani swojej niezdarności i niewiedzy. Zdaniem babki Collinsa (jeden z autorów książki) dobrze byłoby mieć Golema, jeśli chciałoby się przekopać ogród, ale dzieci powinny się trzymać od niego z daleka. Taki Golem nie jest szatanem, lecz pyszałkowatym olbrzymem.(...) Wedle tradycji średniowiecznej glinianego stwora ożywiało wypisane na jego czole hebrajskie słowo »EMETH«, oznaczające prawdę – to prawda go poruszała. Nie znaczy to wszakże, że rozumiał on prawdę – przeciwnie, daleko mu było do tego.”3

ROZDZIAŁ I
MOC KABALISTYCZNEJ FORMUŁY
(...)

Golem – w języku  jidysz słowo to oznacza niedołęgę i głupca.

                 „Liczne warianty Golemlegende przedstawiają zawsze niemą kukłę z gliny jako ponurego i tępego sługę, (...) którego gniew przeradza się w bunt”10. Chodzi tutaj o golema, który wymyka się spod kontroli siejąc spustoszenie, wszystko psuje i skazuje na zatracenie. Dlatego też termin „golem” używany jest najczęściej w znaczeniu „człowiek bezbożny, bezduszny”, a w języku filozoficznym oznacza on tylko ciało. „Fakt, że nie otrzymał duszy od Boga, sprawia, że nie odczuwa on współczucia, nie dysponuje mądrością ani intuicją. Z tego samego powodu nie może mówić. Choć taki golem ma postać ożywioną, w dalszym ciągu nazywa się martwym, bo jego stwórca nie może mu przekazać zdolności rozpoznawania Boga ani daru mowy. Wszystkie czynności spełnia mechanicznie. Rozpoznaje byty duchowe w mniejszym stopniu, niż mogą to uczynić duchy i demony, w większym jednak, niż zdolne są do tego ptaki i zwierzęta. Ludzie, nawet najwybitniejsi cadykowie, są natomiast tej umiejętności zupełnie pozbawieni. Nie może go dotknąć żadna choroba, gdyż nie odczuwając pożądań, prowadzi żywot umiarkowany.”11  „Golem musiał zostać stworzony bez siły rozrodczej i popędu płciowego do niewiasty. Gdyby bowiem obdarzony był tym popędem, choćby na sposób zwierzęcy, gdzie jest on o wiele słabszy niż u człowieka, byłby z nim wielki kłopot, ponieważ żadna kobieta nie mogłaby się przed nim obronić.” 12 „Golem posiada specjalne energie. Dlatego nie można go ugodzić nożem, spalić ani utopić.” 13 Według Eleazara z Wormacji, jest także niewidoczny dzięki amuletowi ze skóry daniela pokrytej kabalistycznymi formułami.
(...)

ROZDZIAŁ II
GLINIANY SŁUGA
(...)

                  Największą jednak popularność zdobyło podanie o praskim Golemie jako tworze dostojnego rabbiego Jehudy Lowa ben Becalela, zwanego Maharalem (ok. 1520 – 1609). Stał on się inspiracją do kilku opowieści o Golemie.  „Zasłynął on swą uczonością i mądrością; zakres jego wiedzy sięgał od dziedziny filozoficzno – religijnej aż po nauki przyrodnicze, zwłaszcza zaś znał się na astronomii i astrologii.”15 Jego rozum i pobożność sprawiała, że był godnym, aby „wiedzieć na jakie »światła« każda litera wskazuje”16. Potrafił osiągnąć ów strumień (inspirację), pozwalającą „mu zestawiać i kombinować litery, żeby uczynić dzięki nim jakieś stworzenie w świecie materialnym.”17 Będąc nadzwyczaj pojętnym zgłębił nawet „właściwe medytacje nad literami, za pomocą których stworzono niebo i ziemię.”18
   Według legendy „rabbi Low miał zrobić golema, który wprawdzie przez cały tydzień służył u swego pana wykonując wszelkie prace, ale ponieważ wszystkie stworzenia odpoczywają w szabat, rabbi przed nadejściem szabatu zamieniał zawsze golema na powrót w glinę przez zdjęcie z jego czoła ożywiającego imienia Boga.”19 W utworach literackich poświęconych Golemowi przeplatają się motywy: ożywa on dzięki wypisaniu na jego czole słowa emet lub za pomocą szemu, tj. imienia Boga napisanego na kartce pergaminu, wkładanej do ust bezdusznej bryły.
   Praska legenda o Golemie opowiedziana została „po raz pierwszy w zbiorze mitów, ciekawostek i anegdot żydowskich, które Wolf Pascheles, czeski Żyd, wydał po niemiecku pod tytułem Sippurim między 1847 a 1864 rokiem.”20
   „W 5340 (1580) roku, pewnej nocy, po odbyciu rytualnej kąpieli w mykwie, odmówieniu zawiłego psalmu sto dziewiętnastego i odczytaniu fragmentów Sefer Jezira, rabin (powietrze), jego zięć Icchak ben Simson (ogień) i uczeń lewita Jakub ben Chaim Sasson (woda), owinięci białymi opończami, udali się przy świetle pochodni na brzeg Wełtawy, gdzie były jamy po wydobytej saletrze i dużo błota. Z błota (ziemi) ulepili Golema. Po czym Icchak od prawej, a Jakub od lewej, po siedem razy okrążyli kukłę, szepcąc kombinacje liter i przekazując glinianemu ciału jeden czerwień ognia, drugi wilgoć wody. Rabin włożył mu w usta szem, pergaminową karteczkę z imieniem Boga, kazał stanąć na nogi i być jak sługa ślepo posłusznym. O świcie wszyscy trzej wrócili do getta razem z Jossile Golemem i dla uniknięcia zbędnych pytań Low powiedział Perl, swojej aroganckiej żonie, że  z litości zabrał z ulicy tego biednego cudzoziemca, niemowę. (...) Gliniana kukła siedziała czujnie w kącie, ze wzrokiem ogłupiałym i nieruchomym, czekając  na rozkazy Maharala. Uległa i służalcza, spełniała każdą jego wolę. (...) Ponieważ w sobotę Jossile Golem winien był powstrzymać się od wszelkiej pracy, każdego piątku o zachodzie Low wyjmował mu z ust szem, (...) czyniąc go bezwładnym. Ale pewnego razu zapomniał to uczynić. Był już w synagodze Staronowej, gdzie odbywała się, jak zwykle w piątek, wieczorna ceremonia, gdy Golem”21 „wpadł w szał, wybiegł na ulicę i z niesamowitą siłą jął potrząsać domami grożąc zniszczeniem wszystkiego.”22 „Zawiadomiono Lowa, który natychmiast przerwał śpiewanie dziewięćdziesiątego drugiego psalmu, bo gdyby zaczęła się sobota, nie mógłby już”23 go zatrzymać. „Wyszedł naprzeciw Golema i szybko wyciągnął mu z ust karteczkę, (...) wtedy ten runął na ziemię bez przytomności. W synagodze podjęto przerwany śpiew. (...) Gdy monstrum było już bezbronne, z dwoma pomocnikami, do których dołączył Abraham Chaim, siedem razy, krocząc do tyłu, obszedł androida, wymawiając w odwrotnym porządku kabalistyczne formuły. Jossile Golem stał się znowu bryłą gliny, którą zostawiono na poddaszu synagogi Staronowej, pod stosem podartych książek, starych tałesów i zdobnych cycesami kamizelek,”24 gdzie leży do dziś.
Szczątki Golema „przez długi czas budziły grozę i były bogatym źródłem przesądów.”25 „Jeden z najwybitniejszych następców rabbiego Lowa, rabbi Ezechiel Landau,”26 poddawszy się surowemu obrzędowi oczyszczenia, po długim poście, w pokutniczej szacie udał się na poddasze, żeby zobaczyć szczątki Golema. Lecz zszedł stamtąd od razu pobladły, trzęsąc się jak osika i „zabronił wszystkim przyszłym pokoleniom wchodzenia na ów strych, przykazując by żaden śmiertelnik nie próbował tego robić.”27 „Dzięki temu Golem znów przez dziesiątki lat miał spokój, do chwili kiedy na poddasze wszedł bez lęku Egon Erwin Kisch. Nie wiadomo, czy przed tą śmiałą wyprawą poddał się wymaganemu rytualnemu oczyszczeniu, czy pościł i śpiewał psalmy. Ale po powrocie nie dygotał, przyniósł natomiast szokującą wiadomość, że na poddaszu”28 „oprócz stoczonych  przez korniki skrzyń, lichtarzy oblepionych łojem i zapleśniałych rupieci”29 nic nie ma. „Potem szukał jeszcze szczątków Golema na Szubienicznym Wzgórzu na Żiżkovie, gdzie – jak głosiło inne podanie, (...) twór rabbiego Lowa miał być zakopany, lecz i tam nic nie znalazł.”30
(...)
Kadr z niemieckiego filmu Paula Wegenera Golem z 1922 roku, Muzeum Kinematografii w Łodzi.
(...)

CHRONOLOGICZNE ZESTAWIENIE GOLEMLEGENDE
(człekopodobne wyobrażenie golema, stworzonego z gliny).
(...)

Przypisy
(...)
Bibliografia
(...)
Ilustracje
(...)
Spis treści
(...)

sobota, 7 grudnia 2013

Obiadowe: brokuły, zupa, 100% buraczki

Brokuły z serem lub tartą bułką
Składniki:
- brokuły
- ser smażony, który można kupić w gotowych opakowaniach lub na wagę, jeśli ktoś lubi to jest również z kminkiem (jest zrobiony z dojrzałego białego twarogu)
- lub zamiast sera: masło i tarta bułka
Gotujemy brokuły do ulubionej twardości i po wyjęciu z garnka, na gorące jeszcze warzywo kładziemy cienkie plasterki smażonego sera, który pięknie się rozpuszcza.
Lub w rondelku rozpuszczamy trochę masła i sypiemy tyle tartej bułki, żeby przy smażeniu zrobiła się pianka. Wtedy tarta bułka jest taka jaka być powinna, czyli chrupiąca. Polewamy brokuły (również może być marchewka, kalafior, por, kalarepa, fasolka czy brukselka i podajemy na stół.

Zupa warzywna (może być z wkładką)
Składniki, w zależności od upodobań - takie jakie lubimy:
- najróżniejsze warzywa, surowe lub mrożone, mogą być z czystych gotowych mieszanek warzywnych
- przyprawy (świeże, suszone lub mrożone); czosnek, lubczyk, oregano, estragon, bazylia, tymianek, kolendra, majeranek, ziele angielskie, liść laurowy, kminek, papryka łagodna, papryka ostra lub pieprz, sól (jeśli dodajemy ogórek lub kapustę kwaszoną to tylko odrobinę, żeby zupa nie była za słona), oraz trochę ekstrawagancji czyli odrobina mięty. Dla zdziwionych i pytających: po co "bawić" się w dodawanie oddzielnych przypraw, przecież w niektórych torebkach z mrożonkami są gotowe saszetki z mieszanką przypraw. Otóż wyjaśniam: oprócz suszonych przypraw i ziół w zależności od rodzaju mrożonki, saszetka z mieszanką zawiera w swoim składzie między innymi, cytuję: dwutlenek siarki.
- żeby zagęstnić: ryż lub makaron lub kasza (jęczmienna, kuskus itp.)
- wkładka, mogą to być różności - pozostałości mięsne z lodówki lub ryby
Gotujemy wszystkie składniki razem, lub warzywa dokładamy po kolei, w zależności jaką twardość lubimy. Oczywiście zagęstniki takie jak kasza i ryż dodajemy, gdy zupa się trochę pogotuje. To samo z makaronem, lecz przed samym końcem gotowania. Natomiast kuskus wsypujemy gdy zupa jest już na talerzu / w miseczce / kubku (musi być gorąca).
Porcję można szybko przestudzić dodając np.: sok pomidorowy (koncentrat pomidorowy) lub śmietankę / mleko lub sok z kapusty kiszonej czy też wodę od ogórków kwaszonych.
Można też wzbogacić zupę przed samym podaniem aromatem, wyciskając do niej świeży ząbek czosnku.

Buraczki 100%
Składniki, to oczywiście same buraki. Kupujemy i gotujemy kilka sztuk na obiad lub gdy chcemy jeszcze zaprawić, może być tyle ile mieści się np. w największym garnku. Nieobrane buraki gotujemy z odrobiną soli. Gdy są średnio miękkie (można sprawdzić widelcem), wykładamy na talerz i by się nie poparzyć czekamy aż trochę przestygną. Po czym obieramy ze skórki - łatwo schodzi, gdy są ciepłe. Następnie ucieramy na tarce lub robotem kuchennym (ulubiona wielkość wiórków).
Jeśli gotujemy na obiad, to przed samym podaniem ciepłych buraczków, mieszamy je z sokiem z cytryny (nie mylić z gotowymi sokami "cytrynopodobnymi") i gotowe. Gdy zaprawiamy, to po włożeniu utartych buraków do słoików (bez żadnych dodatków), zaprawy gotujemy około 15 minut (od wrzenia wody). Słoiki, które się nie zamknęły (po naciśnięciu środka nakrętki, nadal jest wypukła), po ostudzeniu wkładamy do lodówki na bieżące posiłki.
Polecam, ponieważ nie znalazłam w żadnym sklepie produktu, który w swoim składzie miałby same buraczki, wszystkie były z czymś "umieszane", począwszy od kwasku cytrynowego a skończywszy na jakichś dziwnych dodatkach, które po prostu są niepotrzebne, by buraczki smakowały jak buraczki.